Najwyższym górom świata grozi katastrofa ekologiczna.
Lodowce na zachodzie Chin topnieją tak szybko, że w większości znikną przed upływem tego stulecia, co może spowodować częściowe wyschnięcie zasilanych przez nie rzek. Lodowce Płaskowyżu Tybetańskiego (Qinghai-Tibet), graniczącego z Himalajami, stanowią około jedną piątą chińskich lodowców. W ostatnim trzydziestoleciu kurczyły się one o około 131 km rocznie, głównie z powodu ocieplenia klimatu.
- Jeśli będą topnieć w obecnym tempie, większość z nich zniknie i do 2100 roku wyschną też rzeki w swoim dolnym biegu - powiedział Yao Tandong, szef Instytutu Badań Płaskowyżu Tybetańskiego Chińskiej Akademii Nauk.
Na Płaskowyżu Tybetańskim swój początek bierze kilka z największych i najważniejszych rzek Azji, w tym Jangcy, Indus i Langcang-Mekong. Jeśli spadnie w nich poziom wody, może to potencjalnie zagrozić setkom milionów ludzi. Jeszcze mniej czasu dzieli mieszkańców od innych niebezpiecznych zjawisk - tworzenia się jezior i gromadzenia w nich wody oraz nagłych powodzi. Co więcej, ze względu na szczególne warunki Płaskowyż Tybetański jest przez wielu klimatologów postrzegany jako wskaźnik zmian klimatu w skali globalnej.
Zagrożony jest również Nepal. Topnieją bowiem potężne lodowce himalajskie, rozciągające się na długości 2.400 km od Pakistanu poprzez Indie, Chiny, Nepal i Bhutan, i zasilające dziewięć z największym rzek Azji, od których zależy życie 1,3 miliarda ludzi.
- Jeśli temperatury nadal będą rosnąć, za 50 lat w Himalajach nie będzie już lodu ani śniegu - przewiduje regionalny dyrektor Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP) Surendra Shrestha.
Wskutek topnienia lodowców przepełnieniu ulegną górskie jeziora, grożąc wystąpieniem z brzegów i zdziesiątkowaniem mieszkańców gór. Przykładowo lodowiec Imja Tse (do 1983 r. - Island Peak) na południe od Mount Everestu cofa się o 70 metrów rocznie, tworząc gigantyczne jeziora. - W przypadku nawet małego trzęsienia ziemi, woda występując z brzegów, przeleje się przez góry, porywając kamienie, odłamki skał i nabierając prędkości, działając jak wielki buldożer - dodaje Surendra Shrestha.
Chiny, które są po USA emitują do atmosfery najwięcej szkodliwych gazów (głównie dwutlenku węgla), ujawniły własny plan walki z globalnym ociepleniem. Władze zastrzegają, że nie będzie on realizowany kosztem rozwoju gospodarczego kraju. Chiny nie wprowadzą więc konkretnych kwot ograniczenia emisji do atmosfery szkodliwych gazów, powodujących m.in. globalne ocieplenie.
Źródło informacji: PAP/INTERIA.PL